Wszystko dziś sprzysięgło się przeciwko mnie..
-
DST
8.72km
-
Teren
0.50km
-
Czas
00:42
-
VAVG
12.46km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Wheeler 2600
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tylko tyle, w beznadziejnym czasie, w dodatku na dwie raty..Już wyjasniam. Wstałam dziś późno, jak na mnie, bo o 6.30. Zjadłam śniadanie i zaplanowałam, że pojadę na Ochotę, żeby zrobić zdjęcia, które kiedyś mi nie wyszły..Widać jednak na Ochotę mi dziś nie po drodze, bo już przy Górczewskiej złapałam gumę w przednim kole. Koło już wczoraj podejrzanie nie chciało się dopompować, a dziś już zupełnie dętka sflaczała. Cóż było robić, wróciłam na nogach do domu, włączyłam internet, przeczytałam, że na Olimpii panowie sprzedają rowery i dokonują drobnych napraw, przebrałam się w cywilne ciuchy, pojechałam sprawdzić, czy w listopadzie jeszcze są.Bazar na Olimpii. Na szczęście w punkcie sprzedaży rowerów panowie dokonują drobnych napraw.
© jolapm
Na szczęście byli, więc wróciłam do domu, przebrałam się w rowerowe ciuchy, wzięłam rower, piechotą do autobusu. Pierwszy raz jechałam autobusem z rowerem. Na Olimpii zostawiłam panom rower, poszłam się przejść po bazarku i w tym momencie zaczął padać deszcz. Niestety nie przestawał, więc zamiast zapalnowanej wycieczki wracałam do domu. Oczywiście już na rowerze. Najpierw prosto Górczewską, potem skręciłam w Białowiejską, bo trochę przestało padać. Ponieważ uliczka jest ślepa, wyjechałam wąskim chodniczkiem między płotami do Krępowieckiego.Ulica Białowiejska jest ślepa, ale rowerem można wyjechać tędy..
© jolapm
Dalej przejazd Olbrachta, Stromą, Strąkową , Rzędzińską i przez Osiedle Przyjaźń do domu.A deszcz znowu padał większy. Zmokłam, kurteczka przemiękła w ciągu kilku minut,koszulka i spodnie też. Włosy pod kaskiem tylko trochę, na szczęście nie było ulewy..no i nie noszę okularów. Teraz chyba przestało padać, więc wybiorę się znowu. Do trzech razy sztuka. Tylko znowu się przebiorę..i już nie na Ochotę.