Nerwowy rowerzysta . Na granicy deszczu
-
DST
42.56km
-
Teren
5.00km
-
Czas
02:26
-
VAVG
17.49km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Wheeler 2600
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano tradycyjną trasą przez las, po drodze wstąpiłam oddać kolejne odcinki powieści. W drodze powrotnej widziałam scenę, w której rowerzysta klepnął wyprzedzający go samochód, chociaż , moim zdaniem, zupełnie nie miał ku temu powodów. Fakt,że jechałam z przeciwnej strony i po mojej stronie stały zaparkowane auta w połowie na jezdni, ale auto minęło rowerzyste w zupełnie przyzwoitej odległości. Jesli facet, a nie był to młodzieniec, bo miał siwiejace wąsy) jest aż tak wrażloiwy, to nie powinien jeździć po jezdni. Najlepiej jakby w ogóle nie wsiadał na rower, bo tylko psuje opinię normalnym rowerzystom. Dobrze, że nie trafił na równie nerwowego kierowcę, bo pewnie by się pobili.
Po południu wybrałam się na Bielany, gdzie miałam zadanie do wykonania. Ślubny wybrał się ze mna. I była to jazda na granicy deszczu. Na wschodzie wisiała czarna chmura, na zachodzie świeciło słońce. A my jechaliśmy w lekko kropiącym ciepłym deszczyku. Nawet nas nie zmoczył. Za to upał zelżał.
Wracając zapomniałam wyłączyć pauzę, więc zapis urywa się na Bielanach.
Przejazd poranny:
Dziś udana kontrola czasu © jolapm
Będzie chodnik? © jolapm
Wydawało się, że auto wyjeżdża z parkingu. Okazało się, że wyjechało, ale bez kierowcy i stało sobie w poprzek jezdni © jolapm
Przejazd drugi:
Na północy nie było deszczowych chmur © jolapm
Inaczej na południu i wschodzie © jolapm
Na postoju © jolapm
Niebo na wschodzie © jolapm
Niebo na zachodzie © jolapm
A my w środku. Jezdnia była mokra, widać na Bemowie padało mocniej © jolapm