Na granicy deszczu
-
DST
41.33km
-
Czas
02:16
-
VAVG
18.23km/h
-
Temperatura
9.0°C
-
Sprzęt Wheeler 2600
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zaplanowałam ambitnie na dziś dalsze poszukiwania dyrekcji KPN, ale widać nie jest mi pisane znaleźć w tym roku. Najpierw okazało się, że zamknięta jest Wólczyńska, którą zamierzałam dojechać do Mościsk.Pierwsza niespodzianka. Zamknięta Wółczyńska
© jolapmTrzeba przyznać, że drogowcy pracują nawet w niedzielę
© jolapm
W związku z tym pozwiedzałam trochę Warszawę, Ludzik reklamowy
© jolapm
czyli z Nocznickiego pojechałam obok huty, a potem skręciłam w boczną uliczkę przy Makro. Współczesne budownictwo. Nie wiem, czy płyta nie była lepsza
© jolapm
Tu zobaczyłam współczesne blokowisko, nie wiem, czy chciałabym mieszkać w takim bloku. Z zewnątrz już lepsza płyta..
Stamtąd wyjechałam na Pułkową, a potem szybko skręciłam w ulicę, która zaprowadziła mnie do budynków UKSW.Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego
© jolapm
Stąd już dojechałam do Wóycickiego i Estrady do drogi do Izabelina. Jak tylko skręciłam zaczęło lekko kropić, ale nie przejęłam się specjalnie, bo i tak jest wilgotno. Jednak w Izabelinie lunął taki deszcz, że z wrażenia usiadłam na przystanku.Ulewa z Izabelinie
© jolapm
Wcale nie chciało przestać padać. Jakaś bardzo uprzejma młoda pani sprzedała mi bilet, co przekonało mnie do powrotu autobusem do Warszawy. W autobusie zorientowałam się, że deszcz robi się coraz mniejszy, a w Mościskach właściwie już nie padało.W Mościskach już nie padało
© jolapm
Wysiadłam więc i już rowerem pojechałam w stronę Babic. Deszcz nie padał. W Janowie skręciłam więc ponownie w prawo w Andersa, czyli na zachód. Po chwili zaczął kropić deszcz. Na ulicy Pohulanki w Kwirynowie już padało mocniej. Skręciłam w znaną drogę do Babic, czyli na wschód.Tu wyjechałam z kolejnej fali deszczu
© jolapm
Po chwili deszcz zrobił się mniejszy, a już w Latchorzewie w ogóle przestało padać. Tak więc miałam dziś wycieczkę na obrzeżach deszczowej chmury. Do domu dojechałam bez deszczu, po drodze objeżdżając jeszcze Jelonki. Przysłowie mówi, nie chwal dnia przed zachodem słońca.. a ja wczoraj pochwaliłam pogodę :) A moich poszukiwań nawet dziś nie zaczęłam. Może następnym razem się uda.
na skraju deszczu
Dziś kilometry z licznika, bo nie włączyłam pauzy i navime doliczyło też kilometry pokonane autobusem.