Po Woli jest Ochota a potem Włochy
-
DST
21.00km
-
Czas
01:20
-
VAVG
15.75km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
Sprzęt Wheeler 2600
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zbrzydło mi już kręcenie się w kółko po Bemowie, więc raniutko pojechałam przez Osiedle Przyjaźń do Strąkowej, przez tory i ze zdziwieniem stwierdziłam, że ulica Człuchowska kończy się na Woli. Co prawda nie jest już tak szeroka ani asfaltowa jak na Jelonkach, jest wyłożona betonowymi płytami, ale jest..!Tak się kończy ulica Człuchowska na Woli
© jolapm
dochodzi do Sowińskiego. Skręciłam w Pustola, przez jeden park, drugi park dojechałam do Prymasa TysiącleciaPociąg na wiadukcie nad Wolską
© jolapmStare budynki przy Prymasa Tysiąclecia
© jolapm
i tu w prawo aż do skrzyżowania z Alejami Jerozolimskimi. Miałam skręcić w Aleje w prawo, ale czekałam na światłach tak długo, że w końcu zrezygnowałam i pojechałam prosto Bitwy Warszawskiej. Dojechałam aż do Banacha. Na Ochocie ścieżki są zrobione bardzo prosto. Przy chodniku stoi znak droga dla pieszych i rowerów. I jest ok, podoba mi się to.Oczywiście trzeba uważać na pieszych, ale o tej porze w niedzielę ruch nie był duży. Przejechałam Grójecką licząc, że tu też będzie ścieżka, ale niestety..Wróciłam, dojechałam do Białobrzeskiej, gdzie skręciłam w prawo, potem w lewo w Lelechowską i znowu w prawo w Szczęśliwicką. A ulica Szczęśliwicka kończy się ślepo na skwerku przy Dworcu Zachodnim, oczywiście po drugiej stronie niż dworzec. Skręciłam w Aleje w lewo, przecięłam Bitwy Warszawskiej i drogą dla rowerów pojechałam prosto aż do Popularnej. Tu znowu odczekałąm na światłach, żeby przejechać na drugą stronę, potem jezdnią przy Castoramie, a dalej już była wyznaczona, metodą jak na Ochocie, droga dla rowerów. Z Popularnej skręciłam w prawo w Techników, potem pod wiaduktem do Sympatycznej, Wałowicką do Dźwigowej. W tunelu pod Dźwigową wjechałam z jezdni na drogę rowerową, potem w Połczyńską, na drugą stronę i przez Jelonki do Osiedla Przyjaźń do domu. Objechałam kawałek Warszawy. Tak daleko w miasto jeszcze się nie zapuszczałam..ale takie wycieczki dobre są w niedzielę o 6 rano, kiedy normalni ludzie jeszcze śpią.
Trafiło mnie, bo wstawione zdjęcia to wszystkie, które mi się zapisały w telefonie, a pstrykałam dużo. To już kolejny raz, kiedy aparat robi mi taki numer, ale tym razem nawet mi nie sygnalizował pełnej pamięci..Może zapisał w innym miejscu, ale nie umiem znaleźć..Jestem zła, bo nie zapisało się nic z miejsc, w których pierwszy raz byłam rowerem.