Śmigus-dyngus, czyli wielkanocna kąpiel w kałuży
-
DST
50.32km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:44
-
VAVG
18.41km/h
-
Temperatura
0.0°C
-
Sprzęt Wheeler Cross 6,4
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano było -1. A ja wody szukałam dziś od początku, jak widać na zdjęciach. Wybrałam sobie w końcu taką dużą i dość głęboką kałużę, przy której była też duża dziura w asfalcie, w którą to dziurę wskoczyło przednie koło Czarnuli i niestety już nie wyskoczyło.. W efekcie wyszłam z kałuży mokra, ale tylko połowicznie, bo lewą stronę miałam suchą, za to z prawej woda się lała. Tylko , nie wiedzieć czemu, obie rękawiczki nadawały się do wykręcenia. Pozbierałam się, wylałam wodę z buta, wyciągnęłam ubłoconą Czarnulę z wody i usiłowałam zgrabiałymi rękami nałożyć łańcuch, który spadł w czasie kąpieli. Akurat przejeżdżał bardzo sympatyczny młody człowiek, który zapytał, czy trzeba coś pomóc. Z wdzięcznością poprosiłam, żeby założył mi łańcuch, co pan zrobił zręcznie i szybko. Zamieniliśmy dwa słowa na temat życia rowerowego i upierdzielania się w drodze . Jak to pan stwierdził, w końcu o to chodzi, żeby się trochę upier.... I miał rację. Życzył mi dobrego dnia i pojechał dalej, a ja podziękowałam mu serdecznie i ruszyłam w stronę domu. Nie czułam zimna, tylko gołe ręce drętwiały mi początkowo na kierownicy, ale w końcu też się rozgrzały. Miałam jeszcze do zrobienia kawałek drogi, bo kałuża była w Janowie na rogu Pohulanki i Andersa. Na osiedlu dokręciłam jeszcze do okrągłej liczby kilometrów. W domu, nie patrząc że to święta, wrzuciłam wszystkie ubrania (łącznie z majtkami, które też miałam mokre,) do pralki, a sama wzięłam, tym razem gorącą, kąpiel. Poprawiłam kieliszkiem nalewki i teraz piszę opierając się o ciepły kaloryfer.
Straty: rozbite kolano, obite udo i podarte na kolanie spodnie. Cóż, w drugich też trzeba będzie naszyć łatkę
Zyski: dobry humor i radość, że są jeszcze życzliwi ludzie na świecie. Tą drogą jeszcze raz dziękuję młodemu sympatycznemu człowiekowi.
I już nikt nie musi mnie dziś polewać, sama zrobiłam sobie śmigus- dyngus, a właściwie najpierw był dyngus, a potem musiałam szybko śmigać do domu :)
Uliczka ładna, ale kałuże były za małe © jolapm
Stawy w Ołtarzewie, tu mały © jolapm
Obok duzy © jolapm
Rondo w Pogroszewie © jolapm
Moja ulubiona ddr © jolapm
I staw w Borzęcinie. Też mi nie pasował © jolapm
W tym gnieździe chyba nie ma w tym roku bocianów © jolapm
A tu wreszcie znalazłam odpowiednią do kąpieli kałużę :) To ta na zakręcie © jolapm