Dwie wycieczki, jeden łoś
-
DST
63.56km
-
Teren
2.00km
-
Czas
03:45
-
VAVG
16.95km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Wheeler 2600
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po porannej ulewie zrobiło się bardzo mokro, na jezdniach pojawiły się ogromne kałuże. Pojechałam przez Ożarów do Strzykuł i dalej przez Zielonki Parcele do Lipkowa. Stąd miałam skręcić do domu, ale akurat zaświeciło słońce, więc postanowiłam pojechać jeszcze przez Izabelin. I dobrze zrobiłam, bo w Hornówku przy drodze miałam bliskie spotkanie z łosiem. Spokojnie skubał sobie drzewka po drugiej stronie jezdni nie przejmując się wcale, że obok jest dom, a po jezdni jeżdżą samochody. Tym bardziej nie przejął się rowerem ani tym, że zatrzymałam się, żeby zrobić mu zdjęcia. Co prawda nie pozował, tylko wypiął się zadem, ale tylko dlatego, że znalazł smaczniejszą gałązkę. Oczywiście zdjęcia robione telefonem, więc trudno mówić o jakości. Ktoś tu pisał kiedyś, że trudno jest sfotografować łosia. Mnie się to udaje drugi raz w tym roku. Tylko teraz z dużo mniejszej odległości.
Dalsza droga przez Izabelin, powrót przez Stare Babice, Janów, Kwirynów.
Zajęty był ogryzaniem gałęzi © jolapm
I wszystko miał w zadzie..:) © jolapm
A jak już dojechałam do domu, w windzie odebrałam telefon od koleżanki, że chce mnie wyciągnąć na rower. I co zrobiłam? Oczywiście dałam się namówić. tym razem krócej, bo miałyśmy mało czasu, ale za to nieco szybciej niż wczoraj . Odebrałam koleżankę z kościoła na Boernerowie i pokręciłyśmy się trochę po Bemowie z zahaczeniem o Bielany. Koleżanka trzyma się dzielnie, Ciekawe, na jak długo starczy jej zapału. Oby też się wciągnęła :)
Zajrzałyśmy na lotnisko © jolapm